Donald Tusk, podczas środowej konferencji prasowej, zasugerował możliwość znaczącej rekonstrukcji rządu. Premier nie wykluczył, że zmiany mogą dotyczyć większej liczby członków gabinetu, a nie tylko tych, którzy zdecydują się na kandydowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE).
Kiedy dziennikarze zapytali go w Sejmie o prawdopodobieństwo rekonstrukcji rządu, Tusk odpowiedział, że to nie jest temat do żartów. Przyznał, że rozmawia na ten temat ze swoim gronem ministrów i doszedł do wniosku, że niektórzy z nich, w wyniku swojej decyzji lub decyzji swojej partii, będą kandydować w nadchodzących wyborach do PE. Ta sytuacja jest jednym z powodów, dla których planowana rekonstrukcja rządu będzie dość logiczna i oczywista.
Tusk również zapowiedział bardzo dokładną ocenę każdego ministra w czerwcu. Wówczas zdecyduje on, kto dobrze wykonał swoje obowiązki a kto nie sprostał oczekiwaniom. Podkreślił także, że nie wyklucza możliwości innych zmian, oprócz tych wymuszonych przez wybory do PE. Wskazał, że rekonstrukcja rządu prawdopodobnie będzie miała bardziej znaczący charakter. Wykorzystując ten moment, Tusk zasugerował również, że chciałby zredukować liczbę wiceministrów.
Podczas konferencji prasowej premier Tusk zaznaczył, że ma już pewne plany na przyszłość, ale więcej szczegółów ujawni dopiero w czerwcu. Wtorkowe wystąpienie Tuska potwierdziło, że rekonstrukcja rządu jest nieunikniona. Zaznaczył również, że przełom wiosny i lata wydaje się być odpowiednim czasem na takie zmiany. Tusk podkreślił jednak, że wszelkie decyzje będą bazować na merytorycznej ocenie ministrów lub ich politycznej decyzji.