Polityczne kontrowersje wokół wypowiedzi Krzysztofa Bosaka dotyczących prawników

W dniu 11 grudnia, zgodnie z decyzją Sądu Najwyższego, Państwowa Komisja Wyborcza formalnie zaakceptowała sprawozdanie finansowe komitetu Prawa i Sprawiedliwości (PiS) z wyborów parlamentarnych z 2023 roku. Taki obrót spraw wywołał gwałtowną debatę na polskiej scenie politycznej.

Krzysztof Bosak, poseł reprezentujący Konfederację, został poproszony o komentarz w programie Polsat News na temat przyszłych działań ministra finansów w odpowiedzi na tę decyzję. Zdecydowanie stwierdził, że minister „powinien przelać środki finansowe”.

Bosak dalej zaznaczył, że mimo ewidentnych nadużyć, jakie miały miejsce w trakcie kampanii wyborczej – polegających na nieodpowiednim wykorzystaniu funduszy publicznych – prawo musi być respektowane. Jeśli postępowania prawne zakończyły się korzystnym dla PiS werdyktem, to żadne opinie prawników czy polityków nie mają prawa tego zmieniać. Jak podkreślił, państwo prawa powinno być szanowane.

Jego wypowiedź wywołała natychmiastową reakcję ze strony Roberta Kropiwnickiego, wiceministra aktywów państwowych z Koalicji Obywatelskiej. Według niego, „PiS zaprojektował takie reguły gry, by wymusić na nas ich przestrzeganie”.

Debata zyskała na sile, kiedy Bosak posunął się do oskarżenia przedstawicieli środowisk prawniczych o tworzenie opinii prawnych na zamówienie. Stwierdził otwarcie, że obecnie trwa proces zamawiania takich opinii przez prawników usłużnych dla PiS, wskazując przy tym na Kropiwnickiego.

Kropiwnicki odpowiedział mu: „Mówisz bzdury. Jeśli napiszesz choć jedną opinię prawną samodzielnie, to coś zrozumiesz”.

Bosak kontynuował swoje oskarżenia, twierdząc, że wielu prawników zarabia na pisaniu opinii na zamówienie. Dodał również, że jeśli ktoś jest wykładowcą akademickim, powinien być autorytetem, nie „prostytutką prawną”. Te słowa wprowadziły moment ciszy w studiu telewizyjnym.