Wśród wielu Polaków rozpoczyna się debata na temat zmiany czasu z letniego na zimowy, którą wielu uważa za niepotrzebną i szkodliwą dla zdrowia oraz gospodarki. W poniedziałek 7 października, wiceminister klimatu Miłosz Motyka podjął tę dyskusję, sugerując, że zmiana czasu powinna zostać zniesiona. W jego opinii jest to praktyka nieefektywna, która negatywnie wpływa zarówno na nasze samopoczucie jak i na ekonomię kraju.
Dwukrotnie do roku miliony osób przestawiają swoje zegarki, raz na czas letni, raz na zimowy. Ta praktyka budzi jednak coraz więcej kontrowersji. Wielu ekspertów podkreśla negatywne skutki tej decyzji, szczególnie jej wpływ na zdrowie ludzi i produktywność. Pytanie brzmi: czy zbliżająca się zmiana czasu na noc z 26 na 27 października będzie ostatnim razem, kiedy będziemy musieli cofać wskazówki zegarów o godzinę?
Wiceminister klimatu Miłosz Motyka sugeruje, że być może tak jest. Zapowiedział, że wraz z koalicjantami rozpoczną dyskusję na ten temat i decyzje mogą zapaść szybko. W swoim wyjaśnieniu podkreślił jednak, że po najbliższej zmianie czasu, przyjdzie jeszcze jedna – na czas letni. To ten czas byłby dla nas właściwy.
Decyzję o tym, czy pozostać przy czasie letnim, trzeba podjąć jednak nie tylko na szczeblu krajowym, ale także unijnym. Plan ten był już wcześniej proponowany na forum europejskim, ale z powodu pandemii i następnie – konfliktu na Ukrainie, propozycja ta została odłożona na bok. Miłosz Motyka wyjaśnił, że obecnie oczekuje się przeprowadzenia badań na szczeblu unijnym, ponieważ większość Europejczyków sprzeciwia się zmianie czasu.
Wiceminister dodał, że mimo że na razie do końca 2026 roku obowiązuje dyrektywa nakładająca na wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej zmianę czasu na letni w ostatnią niedzielę marca i powrót do czasu zimowego, to instytucje unijne są skłonne do rezygnacji z tej praktyki. Jego zdaniem należy to zrobić szybciej, niż później.